Przedsiębiorcy nie zostawiają suchej nitki na rządowym planie rozszerzenia pomocy dla firm. Zwiększenie wsparcia o kolejne kilkanaście kodów PKD uważają za niewystarczające. Tylko 10 procent branż może liczyć na pomoc – podkreślają.
Rząd postanowił rozszerzyć zakres pomocy dla przedsiębiorców i możliwością otrzymania wsparcia objąć przedsiębiorców z kilkunastu kolejnych branż PKD. Łącznie liczba kodów (określających branżę i rodzaj działalności przedsiębiorcy) ma się powiększyć do ok. 60.
Podczas czwartkowej konferencji z wicepremierem Jarosławem Gowinem szef rządu Mateusz Morawiecki poinformował, że kolejne 30 mld zł zasili kieszenie właścicieli zamykanych przedsiębiorstw. Wśród nowych beneficjentów tzw. tarczy branżowej mają znaleźć się m.in. branża beauty oraz branża handlowa (w tym sklepy sportowe, meblowe i budowlane). Przedsiębiorcy podkreślają jednak, że to nadal kropla w morzu potrzeb.
– 60 kodów PKD to ciągle jest jakaś kpina. W PKD jest około 600 kodów, a rząd chce dodać kilkanaście, żeby co dziesiąty przedsiębiorca miał w ogóle prawo do jakiegoś wsparcia? – narzeka w rozmowie z money.pl właściciel firmy eventowej z Poznania.
Zajmuje się wynajmem urządzeń dla branży wystawienniczej i targowej. Swojego kodu PKD nie znalazł na rządowej liście, nie znajdzie go też w poszerzonej wersji spisu firm, którym należy się pomoc. Jest podwykonawcą i zgodnie z rozumowaniem rządu wsparcie mu się nie należy.
– Biznes to system naczyń połączonych. Jeśli nie można organizować targów czy konferencji, to tracą nie tylko ich organizatorzy. Problemy dotykają dostawców hal, namiotów, wynajmujących powierzchnie, firm dostarczających catering, nagłośnienie, plakaty, tłumaczy, usługi sprzątania – wymienia.
– Prowadzę działalność od 1999 roku, nasza firma to 3 pokolenia szewców. Mój dziadek przepracował w zawodzie 60 lat, ale mówi, że tak źle to jeszcze nie było – mówi z kolei money.pl łódzki szewc.
Tłumaczy, że przez lockdown ludzie mniej chodzą, mniej niszczą buty. A jednocześnie mają mniej pieniędzy na naprawy.
– Jedyne pieniądze, jakie dostała moja firma, to 5 tys. zł z pierwszej tarczy, czasowe umorzenie ZUS-u i postojowe dla pracownika. Pieniądze rozeszły się momentalnie: faktury, pensja dla pracownika. Nie zwolnię go, bo o fachowca w naszej branży jest bardzo trudno. A nasze obroty spadły o jakieś 50-60 procent, zarabiamy tylko na bieżące wydatki – mówi szewc.
Dodaje, że w jego branży upadło mnóstwo firm. – Widać to gołym okiem. Na ulicach, gdzie były zakłady szewskie czy kaletnicze, stoją dziś puste lokale – mówi.
Adam Abramowicz, rzecznik MŚP, zdążył już skomentować pomysł rozszerzenia wsparcia dla branż.
– Rozszerzenie Tarczy Branżowej o nowe kody w dużej mierze pomoże wielu przedsiębiorcom, przede wszystkim najemcom galerii handlowych. Lista 60 kodów PKD w dalszym ciągu nie zapewnia jednak wsparcia wszystkim, którzy tego potrzebują. Chodzi zwłaszcza o przedsiębiorców, którzy z uwagi na specyfikę swojej działalności generują duże straty, mimo że problem drastycznego spadku przychodów nie dotyka całej branży – pisze Rzecznik MŚP.
Abramowicz przywołuje jeden z najbardziej jaskrawych przykładów – szkolne sklepiki. Działają one pod PKD właściwym dla sklepów spożywczych, od kilku miesięcy nie mogą doprosić się pomocy. Ale ponoszą bezpośrednie straty z powodu zamykania szkół.
– W moim szkolnym bufecie 5 tysięcy złotych pomocy pokryło stratę towaru, który musieliśmy po prostu wyrzucić – mówi money.pl przedsiębiorca z tej branży, Darek z Radomia. Musiał zwolnić 6 osób.
– Przy prowadzeniu swojej działalności wpłaciłem do ZUS 400 tysięcy złotych. Teraz nie mogę dostać nawet zwolnienia na 2000 złotych. Nie dostaję żadnego wsparcia. Co mnie jeszcze boli? W przepisach zapisano, że osoby duchowne mogą dostać wsparcie. Nie jestem wrogiem Kościoła, ale gdzie tu jest równość? – rozkłada ręce.
Rzecznik MŚP zwraca uwagę, że w dramatycznej sytuacji są również właściciele małych browarów, produkujących dla objętych lockdownem restauracji, czy firmy, działające jako organizacje pozarządowe.
O wiele lepiej ocenia za to pomysł, by kod PKD był weryfikowany na dzień 31 marca 2021 roku. Sęk w tym, że wielu przedsiębiorców nie widziało sensu w zmienianiu kodu PKD swojej działalności, tym bardziej, że musi on przecież odzwierciedlać stan faktyczny.
Polska Klasyfikacja Działalności (czyli PKD) to podział działalności gospodarczych realizowanych przez wszystkie polskie firmy. Swoje branże, opisane kodem, wybiera się w trakcie zakładania firmy. Można wybrać kilka, ale zawsze jeden musi być wiodący i to z niego wynikają konsekwencje formalne dla przedsiębiorcy. Jak przekonują się obecnie rzesze pokrzywdzonych firm, PKD może być powodem poważnych perturbacji dla biznesu.
źródło: money.pl